Najsłynniejsza przemowa XX wieku. Martin Luther King, Mam marzenie

Najsłynniejsza przemowa XX wieku. Martin Luther King, Mam marzenie

Ta przemowa przeszła do historii i zmieniła świat. Przez badaczy z uniwersytetu z Wisconsin uznana za najlepszą przemowę XX wieku. Podniosła, odważna, rewolucyjna. Ale jednocześnie umiarkowana, pokojowa, wyważona. Dziś o mowie Martina Luthera Kinga, Mam marzenie.

 

O czym była mowa Martina Luthera Kinga?

Było późne popołudnie 28 sierpnia 1963 roku. Pod pomnikiem Abrahama Lincolna w Waszyngtonie zebrał się tłum 250 tysięcy ludzi, by wysłuchać charyzmatycznego kaznodziei Martina Luthera Kinga. Zresztą, nie tylko jego, bo także dziewięciu innych aktywistów praw człowieka. Wyobraźmy sobie: 250 tysięcy ludzi, czyli niemal pięć razy tyle, co pomieścić może nasz Stadion Narodowy. 250 tysięcy ludzi zebrało się – jak to poetycko ujął sam King – w cieniu wielkiego Amerykanina, Lincolna, by wyrazić sprzeciw dla segregacji rasowej i ciężkiej sytuacji materialnej.

 

Oficjalna nazwa zgromadzenia brzmiała “March on Washington for Jobs and Freedom”, czyli marsz na Waszyngton po pracę i wolność.

Kontekst sytuacyjny wyglądał następująco:

8 lat wcześniej, w roku 1955 – Rosa Parks  odmawia ustąpienia miejsca w autobusie białemu mężczyźnie. To staje się iskrą zapalną dla powstania szerokiego ruchu walki o równouprawnienie.

Rozpoczyna się bojkot komunikacji miejskiej przez zwolenników praw obywatelskich. Przez całe Stany przetaczają się protesty, niektóre pokojowe, niektóre gwałtowne. Na wiecach pojawia się mało jeszcze wówczas znany pastor z Georgii, Martin Luther King junior. Zabiera głos i okazuje się, że… ma ogromny posłuch. Jego przemowy nawiązują do Biblii ale i do konstytucji Stanów Zjednoczonych. Mają ogromną siłę rażenia. Z czasem te wybitne mowy wynoszą Kinga do roli jednego z liderów ruchu obywatelskiego. Jednocześnie działacze ruchu obywatelskiego są zastraszani, niektórzy mordowani. Napięcie społeczne narasta na niespotykaną dotąd skalę.

 

Wreszcie w sierpniu 1963 roku pada hasło marszu na Waszyngton. Z różnych stanów zaczynają maszerować na stolicę tysiące ludzi. Bezrobotni, czarni, ale też wielu białych sympatyzujących z ruchem praw obywatelskich.

I wreszcie 28 sierpnia 1963 rok – kulminacja marszu na Waszyngton i słynna przemowa Martina Luthera Kinga, Mam marzenie.

 

Co było takiego, że mowa „Mam marzenie” stała się legendarna?

Najważniejszymi słowami w całej przemowie Kinga było to oto zdanie: "Mam marzenie, że pewnego dnia, na czerwonych wzgórzach Georgii, synowie byłych niewolników i synowie ich właścicieli będą mogli usiąść razem przy stole braterstwa."

W tym jednym zdaniu King zawarł swoją wizję: że Ameryka – biała i czarna, obecnie zwaśniona i z podziałami - może żyć w zgodzie, na równych prawach. Była to myśl na tamten czas rewolucyjna i odważna. Jednocześnie to wizja zakładająca wzajemny szacunek obu stron wobec siebie – co nie było wówczas takie oczywiste po żadnej ze stron barykady. Wizja idealistyczna, ale przez to właśnie tak pociągająca dla milionów, którzy poszli później jej śladem.

 

Pod względem retorycznym mowę podzielić można na kilka części.

Część pierwsza: wstęp i nawiązanie do okoliczności miejsca oraz do Lincolna

Część druga: metafora czeku bez pokrycia oraz opis trudnej sytuacji społecznej czarnych mieszkańców Stanów.

Część trzecia: apel o zmianę, ze słowami „teraz jest czas”: Teraz jest czas by uczynić prawdziwą obietnicę demokracji; teraz jest czas by wyjść z ciemnego i izolowanego padołu segregacji

Część czwarta: emocjonalna wizja Martina Luthera Kinga, ze słynnymi słowami „mam marzenie”

Część piąta: apel do zgromadzonych. Niech wolność zabrzmi z potężnych gór Nowego Jorku. Niech wolność zabrzmi z najwyższych części wyżyny Allegheny w Pensylwanii. I tak dalej, z kolejnymi powtórzeniami.

 

Z punktu widzenia stylu są tam jednak dwie części. Pierwsza – wykoncypowana, racjonalna, ułożona według logiki Martina Luthera Kinga jak ten świat powinien zostać ułożony. I druga – emocjonalna. Dlaczego taki dwupodział?

Z podań jednego z doradców Kinga wynika, że ten w dużej części swojej przemowy improwizował. Spisane miał jedynie pierwszych siedem akapitów. W ostatniej chwili dodał jednak najważniejsze fragmenty – właśnie ze słynnymi słowami „mam marzenie”. A dodał je na szczególną zachętę jednej ze śpiewaczek gospel Mahalii Jackson, która stała na podium w pobliżu Kinga i któryra wykrzyknęła w trakcie przemowy: powiedz o swoim śnie, Martin, powiedz o swoim marzeniu!

Według relacji doradcy, Clarence B. Jonesa, King spojrzał na tłum, przesunął kartkę z przemową na bok, chwycił mocniej podium i zaczął mówić z głowy. Ta zmiana dodała ogromnej siły przemowie Kinga. Mowa ze spokojnej, wyrafinowanej, pięknej retorycznie, stała się żarliwą, pełną pasji, a miejscami poetycką.

I faktycznie, jak przyjrzymy się nagraniu video z przemowy, zobaczymy, że w pierwszej części Martin Luther King czyta z kartki. Ale mniej więcej od 10 minuty nie zerka na dół – patrzy przed siebie, na tłum, albo w górę, ku niebu, jakby szukał na poczekaniu natchnienia.

Te dwie części przemowy są jak ogień i woda. Racjonalna pierwsza część. I emocjonalna druga. Która z nich zapadła w pamięci bardziej? Oczywiście te emocjonalna, ze słowami „Mam marzenie”.

 

Pod względem retorycznym, najbardziej charakterystyczne w przemowie są powtórzenia. Frazę „teraz jest czas” wypowiada czterokrotnie, „mam marzenie” – dziewięciokrotnie, a sformułowanie „niech zabrzmi wolność” – siedmiokrotnie. Bazując tylko na tych najczęściej wypowiadanych słowach, można by skrócić całą jego wypowiedź do takiego sensu: teraz jest czas, by mieć marzenie, aby zabrzmiała wolność.

 

Najważniejsze fragmenty mowy "Mam marzenie"

By oddać klimat tej przemowy przytoczę kilka jej kluczowych fragmentów:

Fragment pierwszy:

W pewnym sensie przybyliśmy do stolicy naszego kraju by zrealizować czek. Kiedy twórcy naszej republiki pisali wspaniałe słowa naszej Konstytucji oraz Deklaracji Niepodległości, podpisali obietnicę, której podlega każdy Amerykanin. Ten zapis był obietnicą, że wszyscy ludzie, tak, czarni tak samo jak biali, będą mieli zagwarantowane niezbywalne prawa do życia, wolności oraz dążenia do szczęścia. Dziś jest oczywiste, że Ameryka nie dotrzymała tej obietnicy, że jej kolorowi mieszkańcy są zaniepokojeni. Zamiast honorować to święte zobowiązanie, Ameryka dała Murzynom zły czek; czek, który wraca z podpisem “niewystarczające fundusze”.
To świetna metafora czeku, który nawiązuje do sytuacji czarnoskórych mieszkańców Stanów Zjednoczonych.

 

Warty odnotowania jest też taki fragment:

"Zważam na to, iż część z was przybyła tu wyrazić nieopisane utrapienia i boleści. Część z was przybyła z dopiero co opuszczonych wąskich cel więziennych. Część z was przybyła z terenów, gdzie wasza pogoń za wolnością została sponiewierana przez nawałnice prześladowań i oszołomiona przez podmuchy policyjnej brutalności. Jesteście weteranami produktywnego cierpienia. Kontynuujcie działanie z wiarą, że niezasłużone cierpienie się zwróci. Wróćcie do Mississippi; wróćcie do Alabamy; wróćcie do Luizjany; wróćcie do slumsów i gett północnych miast, wiedząc, że jakoś ta sytuacja może być i będzie zmieniona."

To fragment może nie najważniejszy w przemowie Kinga, nie cytowany często, ale z punktu widzenia skuteczności przemowy – absolutnie kluczowy. Kluczowy, bo to fragment, w którym mówca buduje więź z odbiorcami. Empatyzuje z nimi. Wczuwa się w ich emocje i wyraża je właściwymi słowami – to ważny motyw z punktu widzenia skuteczności komunikacji, często zapominany przez kiepskich mówców, którzy koncentrują się tylko na tym, by wyjść na scenę i wypowiedzieć to, co siedzi im w głowie. Nie, King to wytrawny mówca, który wie, że zanim wypowie swoją wizję, trzeba zbudować więź z odbiorcami. By ci poczuli, że przemawia ktoś, kto ich rozumie. A skoro ich rozumie, to warto wysłuchać takiego mówcy z uwagą. Stąd, moim zdaniem, to fragment szczególnie ważny, choć często pomijany w analizach retorycznych.

 

Kolejny fragment, który chcę przytoczyć, to najważniejsza część przemowy, absolutnie legendarna i brzmi tak:

"Mam marzenie, że pewnego dnia, na czerwonych wzgórzach Georgii, synowie byłych niewolników i synowie ich właścicieli będą mogli usiąść razem przy stole braterstwa.
Mam marzenie, że pewnego dnia nawet stan Mississippi, stan upalny od gorąca niesprawiedliwości, upalny od gorąca ucisku będzie przekształcony w oazę wolności i sprawiedliwości.
Mam marzenie, że czwórka moich małych dzieci będzie pewnego dnia żyła w kraju, gdzie nie będą osądzane po kolorze ich skóry ale po istocie ich charakteru. Mam dziś marzenie!
Mam marzenie, że pewnego dnia w Alabamie, z jej zajadłymi rasistami, z jej gubernatorem, z którego ust sączą się słowa wprowadzania i anulowania; pewnego dnia właśnie w Alabamie mali czarni chłopcy i czarne dziewczęta będą mogli wziąć się za ręce z małymi białymi chłopcami i białymi dziewczętami jak bracia i siostry.
Mam dziś marzenie! Mam marzenie, że pewnego dnia każda dolina będzie wyniesiona, każdy szczyt i góra obniżona, szorstkie miejsca wygładzone, krzywe wyprostowane, a chwała Pana objawiona i wszyscy ludzie to razem zobaczą. To nasza nadzieja. To jest wiara, z którą wrócę na Południe."

 

Inspiracje w mowach Martina Luthera Kinga

Retoryka Martina Luthera Kinga brała swoją siłę z kilku źródeł inspiracji.

Pierwszym był jego ojciec. Charyzmatyczny kaznodzieja, który z pewnością był wzorem dla Kinga juniora. Był wzorem, bo przecież młody King poszedł w jego ślady i też został pastorem.

Drugim źródłem inspiracji było Pismo Święte i pokojowa postawa Jezusa. Postawa nadstawiania drugiego policzka. Swoją drogą mylnie interpretowana jako oznaka słabości i bierności. W rozumieniu Martina Luthera Kinga była ona czymś zupełnie przeciwnym. Bierność to brak reakcji. Natomiast nadstawienie policzka to akt niebywałej odwagi, przezwyciężenia instynktów pchających nas ku spirali przemocy – według Luthera Kinga to jedyny sposób, by przerwać zaklęty krąg przemocy.

Trzecim źródłem inspiracji był Mahatma Ghandi. Portret Ghandiego wisiał w gabinecie Kinga i był z pewnością dla niego przypomnieniem, że drogą ku równouprawnieniu jest aktywny, żarliwy ale pokojowy protest. Dobrze tę postawę oddają słowa Martina Luthera Kinga: na gwałt musimy odpowiedzieć unikaniem gwałtu.

Czwartym źródłem inspiracji była dla niego myśl intelektualna filozofów europejskich. King był wszechstronnie wykształcony. Od najmłodszych lat świetnie się uczył, ukończył trzy fakultety, zrobił doktorat. W swoich kazaniach i przemowach odwoływał się do Nitezchego, Pascala i wielu innych. To dawało jego nauczaniu dużo głębszy wymiar.

 

Martin Luther King a ruch społeczny 

Mylnie się sądzi, że Martin Luther King przewodniczył całemu ruchowi obywatelskiemu. Tak, był z pewnością najbardziej charyzmatycznym aktywistą, ale ruch ten miał wiele odłamów, i King był przewodniczącym tylko jednego z nich. Dla zrozumienia sytuacji i matni, w jakiej znalazł się wówczas King, warto sobie uzmysłowić, że wielu innych działaczy ruchu krytykowało go za zbyt miękką postawę wobec białych. Jego pokojowe, bezprzemocowe podejście było wyśmiewane przez wielu czarnoskórnych. King miał więc  z jednej strony przeciwników w postaci zatwardziałych białych, z drugiej – przedstawicieli radykałów z frakcji Black Power lub Malcolma X, dla których jednym z sposobów prowadzenia walki była przemoc. Przemoc, zamieszki, podpalenia, rozróby. Martin Luther King był więc pośrodku całej tej walki. Opowiadał się za pokojowym szukaniem rozwiązań. Wychodził z założenia, że nienawiść białych współbraci jest jedynie zaślepieniem. Nie należy więc toczyć wojny z braćmi. Trzeba im tłumaczyć, przekonywać, rozmawiać. I postawy tej nie zmienił nawet po tym, jak pod jego dom podłożono bombę. Nie zmienił jej nawet po tym, jak został dźgnięty nożem, po czym przeżył cudem. Nie zmienił mimo wielokrotnych obleg, prześladowań, opluć, pobić, aresztowania.

 

Martin Luther King jako mówca

Kilka lat temu powstał film dokumentalny „Martin Luther King. Prorok na pustyni”, opowiada o ostatnich 3 latach jego życia. Jest tam ciekawy fragment, w którym jeden z przyjaciół Kinga stwierdza: King był przytłoczony, przybity i zrezygnowany. Rozważano, by udał się do psychiatry. Odradziłem mu to jednak zdecydowanie, bo każda informacja, którą zdradziłby psychiatrze natychmiast zostałaby pozyskana przez FBI. Oto więc prawdziwa sytuacja naszego bohatera. Odwaga na mównicy, żarliwy ton, ale i rozdygotanie emocjonalne, ból i poczucie, że robi się zbyt mało, że nie jest się wystarczająco skutecznym. W filmie tym jest mnóstwo archiwalnych ujęć Kinga i uderzyła mnie w nich ogromna różnica w mimice i postawie Kinga kiedy z jednej strony przemawiał – a z drugiej kiedy był tuż przed wejściem na scenę, lub tuż po zejściu z niej. Na scenie – charyzma, odwaga, siła. Poza sceną – rozbiegany wzrok. Widać było na jego twarzy, z jak ogromną presją się zmagał.

Jest zresztą w tym filmie ciekawe ujęcie na jednej z konferencji prasowych zaraz po ogłoszeniu porozumienia w Chicago między protestującymi a władzami miasta w sprawie mieszkalnictwa bez segregacji.

Dziennikarka zapytała Kinga: mówi pan, że się cieszy, nie wygląda pan jednak na zadowolonego z ustaleń.

Ten komentarz wyraźnie zbił z tropu Kinga i nie potrafił jasno na niego odpowiedzieć. Dopiero w drugim lub trzecim zdaniu wszedł na właściwe tory i odpowiedział rzeczowo.

Było to charakterystyczne, bo diagnoza dziennikarki była moim zdaniem trafna. King nie wyglądał na szczęśliwego. Raczej na przytłoczonego. Na kogoś, kto czuje, że ten mały sukces to zaledwie pierwszy mały krok w długiej i męczącej wędrówce.

 

Mowa „Mam marzenie” przeszła do historii jako jedna z najwybitniejszych mów. Miała ogromny wpływ na rzeczywistość – ledwie rok później, w 1964 roku, Lyndon Johnson podpisał ustawę Civil Act Right, która zabraniała dyskryminacji ze względu na rasę, kolor skóry, religię, płeć lub pochodzenie narodowe w miejscach publicznych, szkołach i miejscach pracy.

Ustawa ta była ważnym krokiem ku równouprawnieniu, ale nie zlikwidowała faktycznej dyskryminacji i segregacji. Gwałtowne protesty, zamieszki i walki wybuchały w Stanach jeszcze przez wiele kolejnych lat.

Magazyn Time uznał Martina Luthera Kinga człowiekiem roku 1963, rok później przyznano mu Pokojową Nagrodę Nobla.

 

Najwybitniejsze mowy Martina Luthera Kinga

Z innych wybitnych mów Martina Luthera Kinga juniora wymienić warto co najmniej trzy.

Pierwsza to tzw. mowa Riverside, w której King po raz pierwszy oficjalnie wypowiedział się przeciwko wojnie w Wietnamie.

Druga to przemowa do studentów „What is Your life’s blueprint”, z której pochodzi fantastyczny cytat: Jeśli nie umiesz latać, biegnij. Jeśli nie umiesz biegać, chodź. Jeśli nie umiesz chodzić, czołgaj się. Ale bez względu na wszystko – posuwaj się naprzód.

Trzecia to tzw. mowa ze szczytu góry (mountaintop speech) – jego ostatnia przemowa, bo dzień później, 4 kwietnia 1968 roku zostanie zastrzelony. Zmarł w wieku zaledwie 39 lat. Mowa ta była prorocza. Ostatnie jej słowa brzmiały w ten sposób:

"Cóż, nie wiem, co się teraz wydarzy. Przed nami trudne dni. Ale to już mnie nie obchodzi. Bo byłem na szczycie góry. I nie mam nic przeciwko temu. Jak każdy, chciałbym żyć długo. Długowieczność ma swój kres. Ale teraz nie martwię się o to. Chcę tylko wypełniać wolę Boga. I pozwolił mi wspiąć się na górę. I spojrzałem poza nią. I widziałem ziemię obiecaną. Może nie dotrę tam z wami. Ale chcę, żebyście wiedzieli tej nocy, że my, jako lud, dotrzemy do ziemi obiecanej. I jestem szczęśliwy tej nocy. Nie martwię się o nic. Nie boję się żadnego człowieka. Moje oczy ujrzały chwałę przyjścia Pana."

 

Dorobek Martina Luthera Kinga jest imponujący. Zostawił po sobie mnóstwo wspaniałych przemów, które mogą być dla nas inspiracją nie tylko jak żyć, ale i jak się komunikować. Jak innych przekonywać, jak inspirować. Warto po te przemowy sięgnąć – większość dostępnych jest w internecie, a nagrania z wielu przemów dostępne są na serwisie YouTube.

 

Piotr Garlej

 

Najnowsze wpisy

Projekt i realizacja: GeminiSoftnet | Tworzenie stron: Zobacz >> | Pozycjonowanie stron: Zobacz >>
Copyright © 2024 studio-prezentacji.pl Wszelkie prawa zastrzeżone.