Początki retoryki. Przewodnik retoryki cz.3

Początki retoryki. Przewodnik retoryki cz.3

Wyobraź sobie starożytne miasto na południu Europy. Nie to z podręczników do historii, udręczone w bitwach czy pełne marmurowych ruin. Wyobraź sobie miasto tętniące życiem, gdzie na placach miejskich – agorach – obywatele, filozofowie, politycy i zwykli ludzie spotykają się, aby debatować o sprawach dnia codziennego, prawie, polityce, a czasem nawet o losie całego miasta. W tym gwarze słów zaczyna rodzić się pewna umiejętność – sztuka retoryki. Dziś opowiem o jej początkach.

 

Gdzie narodziła się retoryka?

Wyobrażając sobie to miasto zapewne większość z nas ma przed oczami starożytne Ateny. Tak, to właśnie z Atenami kojarzona jest retoryka. Ale to wcale nie tam narodziła się ta dziedzina.

Gdzie za to powstała?

Setki kilometrów na zachód. Na Sycylii.

To tam założone były greckie kolonie. m.in. Syrakuzy, Leontinoi, Katania. I to tam doszło do tzw. upadku rządu tyranów w 467 roku przed naszą erą.

Po upadku tyranów nastała nietypowa sytuacja, która stanowiła żyzny grunt pod rozwój retoryki. Mianowicie nastała demokracja i obywatele mogli ubiegać się o zwrot majątków skonfiskowanych przez tyranów. Był tylko jeden haczyk: trzeba było udowodnić przed sądem, że ta ziemia należała się właśnie tobie. Tobie, a nie sąsiadowi. Dodatkowo nie można było wynająć żadnego adwokata – trzeba było to zrobić osobiście.

A walka o ziemię na Sycylii – miała swoją wysoką stawkę. Sycylia jak wiadomo jest wyspą. Nie można było tej ziemi dorobić. Zatem rozgorzała zażarta walka o ograniczony zasób, jakim była ziemia. Na szczęścia ta walka przybrała pokojowy wymiar. Bo była to walka na słowa – przed sądem, osobiście i zgodnie z regułami obywatelskiego posłuszeństwa wobec prawa.

Wkrótce przy sądach zaczęli się gromadzić nauczyciele perswazji. No bo wyobraźmy sobie tę sytuację. Przed sądami stawali chłopi. Niepiśmienni chłopi, którzy mieli przekonać niezależne sądy do tego, by tę ziemię przyznano im. Zadanie co najmniej karkołomne. Chłop, który szedł na taką rozprawę nieprzygotowany, bez pomysłu na swoją przemowę, bez, nazwijmy to, ogłady komunikacyjnej - nie miał zapewne szans, by tę ziemię uzyskać. I dlatego pojawili się nauczyciele wymowy. Nauczyciele, którzy na krótkich kursach, podpowiadali chłopom, co powiedzieć, jak o tym opowiedzieć, jaką strukturę ta wypowiedź powinna mieć – i dzięki tym zabiegom chłopi zyskiwali majątek.

I tak to kwitło przez lata. I tak właśnie powstała retoryka.

 

Eksport retoryki do Aten 

Retoryka była wówczas odpowiedzią na wieczne poszukiwania człowieka, by język miał moc magiczną. By za sprawą słów, można było zmieniać rzeczywistość. Retoryka była więc swoistą emanacją magicznej funkcji języka. Magicznej, czyli coś mówię i za sprawą moich słów rzeczywistość się zmienia. Tak jak w starej przypowieścią „stoliczku nakryj się” – po wypowiedzeniu tych słów – stoliczek nakrywał się. Po wypowiedzeniu słów „sezamie, otwórz się” – sezam otwierał się. Retoryka była uosobieniem tego wiecznego ludzkiego marzenia, by rzeczywistość zmieniała się podług naszych słów.

I tym też jest retoryka: to sztuka przekonywania, choć definicji retoryki jest setki, jeśli nie tysiące.

Wróćmy jednak do czasów antycznych.

Piąty wiek przed naszą erą. Jesteśmy na Sycylii. Tam wokół sądów powstają szkoły retoryczne. Może bardziej szkółki - przysposabiały do tego, by lepiej wypaść przed sądem. Powstał też zawód pisarza mów sądowych – logograf. Słynnymi logografami będą później wybitni nauczyciele i teoretycy retoryki. Ale za najstarszych nauczycieli retoryki uznaje się powszechnie Empedoklesa, Koraksa i Tejzjasza. Koraks z kolei to ten, który napisał pierwszy podręcznik retoryki, niestety nie zachowany do dziś.

Na ten moment chcę opowiedzieć o eksporcie retoryki poza Sycylię. Ten eksport był spektakularny. Oto w 427 r. pne z Sycylii, a konkretnie z miasta Leontinoi wysłana została delegacja posłów do Aten, z prośbą o pomoc w wojnie z Syrakuzami. Wśród tych posłów był niejaki Gorgiasz. Pojawienie się Gorgiasza w Grecji stanowi punkt zwrotny w historii retoryki. Pojawił się bowiem ze swoimi mowami, które wywarły ogromny, wręcz hipnotyzujący wpływ na słuchaczy. Do tego stopnia zrobił Gorgiasz wrażenie na Grekach, że ci uczynili z niego celebrytę, mówiąc współczesnym językiem. Gorgiasz osiadł w Atenach, zaczął wygłaszać mowy na płatnych pokazach, stał się wziętym nauczycielem retoryki; krótko mówiąc, zrobił błyskotliwą karierę i dorobił się ogromnego majątku. Odtąd cała światła Grecja chciała uczyć się retoryki – rzemiosła słowa, dzięki któremu można wygrywać spory w sądach, przekonywać innych do swoich racji, zdobywać głosy w wyborach.

 

Najwięksi oratorzy w starożytności

Gorgiasza uznaje się w teorii retoryki za mistrza stylu wzniosłego. Styl Gorgiasza był specyficzny: pełen patosu, pełen wyszukanych figur retorycznych, bardzo poetycki. Właściwie jego mowy przypominały poezję. Ogromną rolę w przemowach Gorgiasza odgrywała forma. Dziś o tym stylu moglibyśmy powiedzieć: przerost formy nad treścią, ale wówczas było to coś niespotykanego – absolutnie nowego i robiło to wielkie wrażenie na zgromadzonych. Przełomowe w stylu Gorgiasza było to, że o sile przekonywania decydowały nie tyle treść i argumenty, ale wrażenie, jakie wzbudzał w słuchaczach. Wywoływanie wrażeń – oczarowania, zachwytu, zdumienia, bądź jakiejkolwiek innej emocji – stanowiło podstawowy cel mówcy.

Jednocześnie wraz z naukami Gorgiasza zaczął rozwijać się nurt sofistyki. Sofiści uważali się za filozofów, choć ci najwięksi filozofowie, z Platonem na czele, tak ich nie określali. I tu pojawia się pierwszy konflikt z retoryką w tle. Z jednej strony sofiści – nauczyciele mądrości – uczyli zręcznego posługiwania się słowem, by przekonać innych do swoich racji, obojętne czy dowodzili prawdy czy nie. Z drugiej strony Platon i jemu podobni postulowali, by w parze z umiejętnością argumentowania było też dążenie do prawdy. I ten rozdźwięk między tymi dwoma podejściami widać chociażby w jednym z dzieł Platona pod tytułem „Gorgiasz”. Tak, za tytuł swojego wybitnego dzieła Platon uczynił nazwisko najwybitniejszego ówczesnego mu retora.

Platon w tym dziele krytykuje podejście sofistów – dla Platona Gorgiasz uosabiał retorykę skupiającą się na wykwintności, piękności stylu i formy, kompletnie w oderwaniu od prawdy i moralności.  Tym samym Platon dał wyraz swojej pogardy dla retoryki – podstawowego narzędzia sofistów.

Do dziś zachowało się zresztą słowo sofistyka na określenie świadomego posługiwania się nieuczciwą argumentacją aby udowodnić jakąś fałszywą tezę.

W kolejnym dziele „Fajdros” Platon znowu odniósł się do retoryki, ale już nie był tak radykalny – wysunął postulat zbudowania nowej retoryki, która byłaby oparta na fundamencie moralności.

I ten postulat podjął jego uczeń, Arystoteles. To on napisał uznawane za najwybitniejsze dzieło retoryki wszechczasów, czyli pismo „Retoryka”. W nim wyłożył podstawowe założenia dobrej wymowy i wyraźnie podkreślił, że skuteczna retoryka musi opierać się na prawdzie.

Ale teraz wyprzedziłem nieco fakty. Czasy Arystotelesa to przełom IV i III wieku pne.

Tymczasem przed Arystotelesem żyło w Grecji jeszcze kilku wybitnych retorów, o których warto tu wspomnieć.

 

Mistrzowie słowa

Przede wszystkim, jeden  moich ulubionych – Lizjasz. Bardzo ciekawa postać. Mieszkał w Atenach, choć z pochodzenia był to syrakuzańczyk (czyli Sycylia!). Zaliczany do tzw. kanonu 10 mówców (obok m.in. Gorgiasza). Lizjasz pochodził z bogatej rodziny, która w czasie tzw. rządu Trzydziestu została pozbawiona majątku. Po upadku rządu Trzydziestu, próbował odzyskać majątek. Stworzył wybitną mowę, zachowaną do dziś, wygłosił ją przed sądem, ale z powodów proceduralnych majątku mu nie zwrócono. Zajął się więc logografią – czyli został pisarzem mów sądowych. Na zlecenie klientów pisał im mowy, klienci potem uczyli się ich na pamięć – i wygrywali spory sądowe. Tak kwitł ten biznes retoryczny. W tym rzemiośle Lizjasz osiągnął absolutne mistrzostwo. To Lizjasza stawia się jako tego, który pisał najwybitniejsze mowy. Ponoć nawet napisał mowę obrończą dla Sokratesa – ale ten, gdy ją przeczytał powiedział: Piękna to mowa, lecz dla mnie nieodpowiednia. Jak to - zapytał Lizjasz. - Skoro jest piękna, dlaczego nieodpowiednia? Na co Sokrates odparł: A czyż szaty albo trzewiki nie mogą być piękne, a jednak dla mnie bezużyteczne, bo nie na moją miarę?

Tak cytuje ten dialog Dogenes Laertios. Nie wiemy do końca, czy ten dialog faktycznie miał miejsce, ale faktem jest, że mowy Lizjasza były wybitne. O tym, że były wybitne decydowało przede wszystkim to, że Lizjasz wprowadził do retoryki kategorię ethopoiia. Słowo to pochodzi od słów ethos (czyli charakter) oraz poeia (czyli reprezentacja) – tym samym ethopeia to zabieg retoryczny polegający na wprowadzeniu do mowy charakteru mówcy – zazwyczaj w mowach sądowych chodziło o to, by w sposób subtelny dać wyraz temu, że mówca jest szczery, honorowy, dobry, i że jest po prostu uczciwym obywatelem.

Później tę koncepcję rozwinął Arystoteles formułując swoją słynną triadę retoryczną, czyli logos, ethos i pathos.

Wracając do Lizjasza – Lizjasz uznawany jest za mistrza stylu prostego. Pod tym względem możemy postawić go na przeciwnym biegunie co Gorgiasz. Gorgiasz – mistrz stylu wzniosłego. Lizjasz – mistrz stylu prostego. I jest jeszcze trzeci: Izokrates – mistrz stylu średniego.

Izokrates nie był wprawdzie mówcą, jedynie logografem i nauczycielem retoryki. Ponoć odczuwał wrodzoną nieśmiałość, która nie pozwalała mu przemawiać przed tłumem. Tym niemniej był ważnym ogniwem łączącym retorykę Gorgiasza z retoryką Arystotelesa. Izokrates zwalczał podejście sofistów. Założył szkołę, która stała się kuźnią talentów i wybitnych mężów stanu. W szkole tej nacisk kładł nie tylko na nauczanie retoryki, ale też filozofii, prawa, literatury, historii, a nawet psychologii. Wszystko to na fundamentach solidnej etyki. Szkołę tę można uznać za pierwszą w Europie ogólnokształcącą szkołę średnią.

 

Legendarny Demostenes

Uczniem Izokratesa był m.in. Demostenes. Uznawany z najwybitniejszego mówcę starożytnej Grecji. Tak, dziś stawia się go wyżej niż Gorgiasza. Nie bez  znaczenia ma zapewne legenda samego Demostensa zbudowana na jego niezwykłym życiorysie.

Podobnie jak kilku innych wybitnych retorów – Demostenes w niesprawiedliwy sposób został pozbawiony majątku i tak wszedł na ścieżkę sporów sądowych. Problem polegał na tym, że Demostenes urodził się z wadą wymowy, prawdopodobnie seplenił, a nawet się jąkał. To nie wróżyło sukcesem przed sądem.

Demostenes jednak nie dał za wygraną. Swoje słabości przezwyciężył poprzez żmudne treningi, o których powstały legendy. By wzmocnić głos wygłaszał swoje przemowy nad brzegiem morza, przekrzykując wzburzone fale. W ten sposób wzmacniał siłę swojej przepony.

By zredukować wadę wymowy ćwiczył swoje mowy z kamieniami w ustach.

Deklamował podczas biegania, dzięki czemu wzmacniał oddech, płuca i rezonans swojego głosu.

Istnieje legenda, że na kilka miesięcy wszedł do jaskini. Tam miał ćwiczyć intensywnie swoje przemowy. Ale aby zmusić się, by siedzieć tam długo i ćwiczyć, zgolił połowę włosów z głowy – w ten sposób strach przed ośmieszeniem miał go zatrzymać na długi czas w takiej samotni.

Wielokrotnie studiował książkę „Wojna peloponeska” Tukidydesa, a jego ulubionymi fragmentami były przemowy dowódców. Niektóre fragmenty czytał i analizował tak długo, że znał je na pamięć.

Tak wyćwiczony stanął przed sądem – i wygrał rozprawę o odzyskanie majątku. Z dziwnych powodów jednak majątku nie odzyskał. Stał się jednak znaną osobistością – i wybitnym oratorem. Wkrótce też politykiem.

O karierze politycznej Demostenesa nie chcę się długo rozwodzić. Napiszę tylko tyle, że dziś pamiętamy go głównie jako wielkiego greckiego patriotę, który miał odwagę stawić czoła wielkiemu wrogowi – Filipowi Macedońskiemu. Zdaniem wielu mu współczesnych jednak – był to podżegacz wojenny, neurotyczny, wciąż szukający zdrajców, pieniacz i demagog. Ale cóż, oratorem był wybitnym.

 

Rozwój retoryki

Czasy Demostenesa były końcem złotej epoki Grecji. Na początku IV wieku Grecja została podbita przez Macedonię. Retoryka rozwijała się oczywiście dzięki Arystotelesowi i innym teoretykom. Takim jak Demetriusz z Faleronu, Hermagoras z Temnos czy Dionizjusz z Halikarnasu.

W II wieku p.n.e. Grecja padła łupem imperium rzymskiego i tym samym dalszy rozkwit retoryki następował w Rzymie. Tam zrodził się prawdopodobnie najwybitniejszy retor wszechczasów, Cyceron, o którym nagrałem osobny odcinek. Odcinek szósty.

O Cyceronie nie będę więc tutaj wspominał. Wspomnę tylko o nauczycielu retoryki, który żył sto lat po Cyceronie. Niejaki Kwintylian. To właśnie jego podręcznik, jako jeden z niewielu ze starożytnych pism o retoryce, zachował się do dziś. Tytuł: "Kształcenie mówcy".

Pismo to jest nawet dla dzisiejszego czytelnika bardzo przystępne i polecam każdemu, kto interesuje się tematem komunikacji. Kwintylian zdradza w nim swoje umiłowanie do stylu Cycerona, podsuwa kilka ciekawych porad – nawet z dzisiejszej perspektywy – jak powinna wyglądać skuteczna edukacja młodzieży.

A warto wiedzieć, że retoryka w starożytnej Grecji i Rzymie była w centrum nauczania. Stanowiła jedno z siedmiu dziedzin sztuk wyzwolonych, które tworzyły tzw. trivium oraz quadrivium.

Słowo trivium pochodziło od słowa trzy – i oznaczało, że na pierwszym etapie edukacji młodzież musiała posiąść wiedzę z trzech dziedzin: gramatyki, retoryki i dialektyki. Dziś dialektykę nazwalibyśmy logiką. Swoją drogą dziś też funkcjonuje słowo trywialny – pochodzące od słowa trivium, co w wolnym tłumaczeniu oznacza podstawowe, bazowe, elementarne.

Na dalszym etapie edukacji młodzież uczyła się tzw. quadrivium, czyli czterech kolejnych dziedzin sztuk wyzwolonych: arytmetyka, geometria, astronomia i muzyka.

Zauważmy więc: retoryka zajmowała centralne miejsce we wczesnej edukacji szkolnej. Wychodzono bowiem z założenia, że dobrym obywatelem może być tylko ten, kto posiądzie umiejętności właściwego komunikowania się. Zanim też dziecko zaczęło się uczyć zasad matematycznych, najpierw musiało posiąść wiedzę, jak się dobrze wysławiać.

To kolosalna różnica w porównaniu z dzisiejszym podejściem.

Patrząc na początki retoryki z dzisiejszej perspektywy można pomyśleć, że retoryka bardzo szybko osiągnęła wysoki status w hierarchii nauk. Co się wydarzyło potem, że retoryka zeszła na drugi plan? Jakie meandry przechodziła retoryka w czasach średniowiecza, w czasach nowożytnych? Czy dziś można jeszcze w ogóle mówić o retoryce? A może jedynie o retoryczności?

To wszystko to już całkiem inna historia, o czym opowiem przy innej okazji.

 

Na koniec zacytuję świętgo Augustyna, który jest autorem najciekawszej, moim zdaniem, definicji retoryki. Św. Augustyn pisze, że akt perswazji zachodzi wtedy gdy odbiorca mowy – i tu cytat:

„pragnie tego, co mu obiecujesz, lęka się tego, o czym mu powiesz, że jest groźne, nienawidzi tego, co potępiasz, przyjmuje to, co zalecasz, żałuje tego, co przedstawiasz jako żalu godne, cieszy się tym, o czym powiesz, że winno być powodem radości, współczuje temu, czego niedolę postawią przed jego oczyma twe słowa, wystrzega się tego, czego mu się wystrzegać zalecasz [...], i kiedykolwiek twa wysoka wymowa zdoła oddzialać na myśli sluchaczy, przywodząc ich nie tylko do wiedzy o tym, co czynić, ale i do uczynków, o których wiedzą, że należy je spełnić.”

 

Piotr Garlej

PS. A jeśli chcesz osiagnąć mistrzostwo komunikacji i prezentacji, sprawdź nasze szkolenia TUTAJ>

Najnowsze wpisy

Projekt i realizacja: GeminiSoftnet | Tworzenie stron: Zobacz >> | Pozycjonowanie stron: Zobacz >>
Copyright © 2024 studio-prezentacji.pl Wszelkie prawa zastrzeżone.