Czy warto w prezentacjach żonglować anegdotami, historiami i ciekawostkami? Odpowiedź jest oczywista: tak, tak, tak! Warto żonglować, a jeśli do tego podeprzemy się podpowiedziami pasjonata żonglerki, Mirosława Urbana, nasze prezentacje mogą stać się naprawdę skuteczne. Oto recenzja jego najnowszej książki, „Storytalking”.
Żonglerka i improwizacja a prezentacje
Nie ukrywam, że znam Mirka Urbana. Spotkaliśmy się kilka lat temu przy wspólnym projekcie szkoleniowym. I im więcej się o nim dowiadywałem, tym większe na mnie robił wrażenie. Od lat Mirek zajmuje się tematem prezentacji, storytellingu i wystąpień publicznych. Prowadzi szkolenia z tych tematów, ale też pomaga pisać przemowy i układać narracje na ważne wystąpienia. To, co jednak sprawia, że jest on nietuzinkową postacią, to fakt, że jego kompetencje wyrastają z niezwykłej mieszanki dziedzin: psychologia, teatr improwizowany, żonglerka. Wraz z grupą Poławiacze Pereł Improv Teatr jeździ po całej Polsce i improwizuje. To znaczy wciela się w różne postacie i odgrywa różne scenki na zadany przez publiczność temat – bez scenariusza, bez wstępnych założeń. Dla wielu to totalna jazda bez trzymanki. Ale dla każdego, kto spróbował improwizacji na scenie – to świetny trening, by zostać doskonałym mówcą i prezenterem. Podejrzewam, że to właśnie improwizacja uczyniła z Mirka tak swobodnego i wytrawnego prezentera. A do tego Mirek potrafi też żonglować pięcioma piłeczkami! Zresztą, napisał o tym osobną książkę.
Ale w tym miejscu nie o żonglowaniu, ale o „Storytalkingu”. Choć również i o żonglowaniu tu będzie. Bo de facto do tego sprowadza się, w moim rozumieniu, storytalking. Storytalking to sposób mówienia, przekonywania czy tłumaczenia za pomocą opowieści, anegdot, ciekawostek, przypowieści, case study czy badań naukowych. Mówca, który ma w swoim repertuarze taki zestaw storytalkingowy – ma szansę stać się mówcą wybitnym. I na tym polega sedno książki „Storytalking” i zarazem apel autora: zbuduj swój własny repertuar anegdot, ciekawostek, opowieści, a potem swobodnie nimi żongluj w prezentacjach, mowach i wystąpieniach.
Zgadzam się z tym podejściem w stu procentach. Przeciętny mówca zaczyna pracę nad swoją mową w momencie, kiedy otrzyma takie zadanie. Wybitny mówca pracuje nad swoimi mowami nieustannie. Pracuje nieustannie, bo cały czas kolekcjonuje wszelkie historyjki, ciekawostki, anegdoty czy cokolwiek, co będzie mógł użyć w przyszłości w swojej prezentacji. Kiedy więc przeciętny mówca zaczyna się rozglądać za dobrymi treściami na tydzień przed wystąpieniem – jest już na straconej pozycji. Ciężko znaleźć w tydzień dobry materiał, który będzie się idealnie wpisywać się w temat i kontekst prezentacji. Ale mówca, który odrobił pracę domową – zebrał obszerny materiał pod hasłem „storytalking” – ma szansę stworzyć prezentację wybitną.
Kolekcjonowanie story do prezentacji
W jaki sposób budować swój repertuar storytalkingowy? W swojej książce Mirek Urban podpowiada szereg konkretnych tropów. Szczególnie podobają mi się sugestie, jak wydobyć z odmętów własnej pamięci ważne lub mniej ważne wydarzenia, które mogą stać się kanwą ciekawej story. Sugestie te to pytania naprowadzające – np. „Z czego jesteś dumny w historii twojej rodziny, a z czego nie?”. Albo: „Kiedy otrzymałeś najtrudniejszy feedback, który spowodował największą różnicę w twoim rozwoju?”
Podobnych pytań jest w książce kilkadziesiąt i warto zatrzymać się na nich na dłużej – by je przeanalizować i poddać się refleksji. Ja dzięki nim wydobyłem kilka zapomnianych momentów, które uzupełniły moją prywatną szkatułkę narracyjną.
Bo przyznajmy, odwieczny problem, z jakim mierzą się mówcy, jest taki: skąd brać ciekawostki, opowieści i anegdoty? No właśnie, skąd? Mirek Urban przychodzi z konkretnymi podpowiedziami, ale jedna z nich wyróżnia się szczególnie: z książek. Czytaj dużo – podpowiada autor książki „Storytalking” – i zapisuj co ciekawsze fragmenty, na które się natkniesz, a które mogą w przyszłości posłużyć Ci w prezentacjach. Ja podpowiem jeszcze konkretniej: koniecznie zajrzyj do książki „Storytalking”. Ta książka to nie tylko podpowiedzi, jak mówić ciekawie, ale gotowy materiał do wrzucenia do własnej szkatułki z opowieściami. Autor przytacza co najmniej kilkadziesiąt story. Niezwykłych, zabawnych, wzruszających, zaskakujących, a jednocześnie krótkich, dosadnych i idealnie pasujących do przytoczenia w dowolnej prezentacji. Tak, książka „Storytalking” to zbiór wielu ciekawostek. Można by wręcz tę książkę nazwać antologią anegdot. Dla każdego prezentera i mówcy – niezwykła rzecz.
Teoria i praktyka
Widzę w książce "Storytalking" dwa wymiary: jeden to mnóstwo przykładów anegdot, historii i ciekawostek. Drugi wymiar to podłoże teoretyczne. To podłoże, dzięki któremu możemy lepiej rozeznać się w strukturach, definicjach i niuansach sztuki narracji. Mirek Urban przytacza wiele ciekawych konceptów formułowanych przez badaczy i ekspertów komunikacji. To podłoże teoretyczne jest wartościowym uzupełnieniem, tym niemniej i tak największą siłą książki są liczne przykłady na storytalking.
Na koniec przytoczę więc fragment książki, który stanowi jedną z wielu mieszczących się w niej anegdot:
W internecie krąży dużo anegdot o tym, jak to wielu wybitnych ludzi miało problemy w szkole z nauczycielami i z nauką. Podobno kiedy ojciec Einsteina zapytał jego nauczyciela, jaką ścieżką kariery powinien iść Albert, ten odpowiedział: - Nieważne, on i tak nigdy nie osiągnie sukcesu. Jeden z tych, którzy sukces odnieśli, miał możliwość „odwdzięczyć się” nauczycielowi za antymotywację. To Steve Harvey, amerykański prezenter telewizyjny, komik, aktor, autor książek, mówca motywacyjny i biznesman. Kiedy był w szóstej klasie, nauczycielka zleciła zadanie: każdy miał napisać, kim chce być i co chce robić w życiu, jak dorośnie. Steve, świadomy swoich trudności z jąkaniem, napisał, że chce występować w telewizji. Nauczycielka wyśmiała pomysł przy całej klasie i wezwała jego rodziców, narzekając, że Steve się przechwala i kłamie. Chłopiec wierzył w siebie dzięki wsparciu i motywacji matki i ojca. Po latach bardzo ciężkiej pracy (zdarzyło mu się po drodze być m.in. bezdomnym) Steve osiągnął sukces, o jakim mało ludzi może marzyć. Prowadzi między innymi różne programy w TV. Codziennie. Gdy to osiągnął, co roku do śmierci TEJ nauczycielki na każde Boże Narodzenie wysyłał jej telewizor, żeby mogła go oglądać.
Piotr Garlej