Im więcej opowieści mamy w swojej kolekcji, tym większe możliwości wpływania na innych mamy podczas wszelkich prezentacji. To, że warto takie opowieści kolekcjonować - jest truizmem. Pytanie brzmi: w jaki sposób to robić, by mieć naprawdę dużą i wartościową kolekcję story?
W naszym życiu — zarówno zawodowym, jak i prywatnym — wydarzyło się mnóstwo ciekawych rzeczy. Nie mamy ich spisanych i nie przychodzą nam szybko do głowy, kiedy ich potrzebujemy. Dlatego oprócz regularnego zbierania story warto od czasu do czasu robić ćwiczenia na drenaż ciekawych historii z otchłani pamięci.
Proponuję dwa ćwiczenia.
Pierwsze nazywam sesjami nad pustą kartką. Polega to na tym, że wyłączasz telefon, zamykasz się w pustym pokoju i odłączasz od wszelkich rozpraszaczy uwagi. Siadasz nad kartką i zapisujesz wszystkie ciekawe wydarzenia i historie, które mogłyby Ci się przydać jako dobre story. Dajesz sobie pół godziny. Przypomniało Ci się jakieś ciekawe story? Zapisz je jednym zdaniem. Potem, przepisując do swojego notatnika z wszystkimi story, będziesz mógł je nieco rozbudować. Nie odpuszczaj, jeśli po pięciu minutach nie zapiszesz niczego. W końcu na pewno przyjdzie Ci coś do głowy.
W czasie szkoleń ze storytellingu robię to ćwiczenie w nieco skróconej formie. Najciekawsze jest zaskoczenie uczestników, że potrafili wypisać tyle pomysłów. Ba, czasem przypominają się im incydenty i niebywałe wręcz historie, o których nie wspominali od lat.
To banalne ćwiczenie, ale wymagające dużego skupienia, ciszy i dyscypliny. Poprzez zerkanie co chwilę na smartfona zepsujemy cały efekt. Niezwykle ważne jest odcięcie się od wszelkich bodźców zewnętrznych, wejście wręcz w stan medytacji nad kartką. Idealne warunki do takiego ćwiczenia są wtedy, jeśli jesteśmy sami w pokoju.
Wiem, że mało kto wykonuje to ćwiczenie. No cóż, żyjemy w czasach, kiedy nuda — dzięki smartfonom, aplikacjom i grze w wężyka na starej Nokii — zniknęła. Szkoda, bo przecież najlepsze warunki do kreatywnego myślenia i skanowania wspomnień to właśnie totalna nuda.
Tym niemniej zachęcam Cię, drogi Czytelniku, byś choć raz urządził sobie taką sesję. Naprawdę, to doświadczenie może dać Ci kilka niebywałych olśnień.
Drugie ćwiczenie na drenaż ciekawych historii z otchłani pamięci to sesja z pytaniami. Idealne warunki do jej przeprowadzenia są podobne jak w sesji nad pustą kartką. Telefon daleko, nikogo w pokoju i znowu siadamy nad kartką, tyle że z pytaniami nakierowującymi. Poniżej znajdziesz listę pytań, które pomogą Ci przywołać być może całkiem ciekawe story. Jeśli chcesz przeprowadzić to ćwiczenie teraz, to ważna rzecz: nie sczytuj wszystkich pytań od razu. Czytaj je pojedynczo. Krok po kroku. Najpierw pierwsze pytanie — i daj sobie co najmniej minutę na znalezienie odpowiedzi. Potem drugie pytanie — i znowu minuta na odpowiedź. I tak dalej, do końca listy.
Oto ona:
- Kiedy ostatni raz przyszedł ktoś do Ciebie z prośbą o pomoc w rozwiązaniu problemu?
- Tej jednej rzeczy nikt w mojej pracy nie wie, a to najważniejsza rzecz, która pomogła mi dojść tu, gdzie jestem.
- Ten jeden dzień zmienił wszystko.
- Najbardziej upokarzający moment w mojej karierze to…
- Najbardziej absurdalne zdarzenie, jakie przydarzyło mi się z klientem/współpracownikiem, to…
- Najgorszym dniem w mojej pracy był ten, kiedy…
- Najlepszym dniem w mojej pracy był ten, kiedy…
- Co mnie najbardziej zaskoczyło w ostatnim miesiącu/roku/całym życiu?
- Najwięcej nauczyłem się dzięki…
- Największy postęp zrobiłem w…
Niektóre z tych pytań mogą dać wiele odpowiedzi. Jedno pytanie może wygenerować kilka story. Przy takich pytaniach zatrzymaj się na dłużej. Mają potencjał na coś dużego.
Podobną serię pytań można zadać na warsztacie z wieloma pracownikami, kiedy chcemy zbudować kolekcję firmowych story.
Fragment książki Piotra Garlej "Storytelling czy prosta komunikacja? Jak po mistrzowsku pisać, mówić i prezentować?". Książkę kupisz np. TUTAJ>